Jak chronić delikatne ekosystemy rzeczne przed wyniszczającymi praktykami gospodarczymi i zaniedbaniami prawnymi. Intensywnie wydobywane kruszywa i zanieczyszczanie ściekami wyniszczają faunę i florę. Jednocześnie tam, gdzie rzeka to filar zrównoważonego rozwoju, społeczności szukają nowych rozwiązań w zakresie ochrony prawnej. W tym kontekście pojawia się dość przełomowa idea: uznanie rzeki za byt posiadający własne uprawnienia.
Mowa o przyznawaniu „osobowości prawnej” podmiotom przyrodniczym, co do niedawna pozostawało w sferze teoretycznych rozważań. Dziś jednak ta koncepcja zyskuje coraz szerszy rozdźwięk. Z jednej strony widać entuzjazm zwolenników, argumentujących, że nadając rzece prawa, można skuteczniej bronić jej interesu. Z drugiej – padają kontrargumenty, że prawo tworzone było przez człowieka dla ludzi, więc obdarzanie rzek statusem równym osobom brzmi jak prawnicza ekstrawagancja. Pomimo tego sporu, kolejne przepisy i decyzje sądowe sygnalizują, że mamy do czynienia z ważnym etapem ewolucji myślenia o środowisku wodnym.
Spis treści
Kontekst prawny i podstawy historyczne
W kulturach starożytnych rzeki nieraz uznawano za święte i otaczano czcią. Jednak w sferze prawnej traktowano je głównie jako część wspólnego dobra lub majątek publiczny. Początki nowoczesnych regulacji środowiskowych przypadają na okres wzrostu przemysłu, gdy zauważono, że nieograniczone wylewanie ścieków i zanieczyszczeń wód jest szkodliwe dla człowieka. Na przestrzeni XIX i XX wieku pojawiały się ustawy o ochronie środowiska, jednak były ukierunkowane na ograniczanie negatywnych skutków działalności człowieka. Z czasem opracowano doktryny dotyczące publicznego zarządzania wodami i regulacje odnoście użytkowania rzeki w celach energetycznych, transportowych i gospodarczych.
Sama myśl, by element przyrody – rzeka, jezioro – stał się podmiotem prawnym, narodziła się wraz z ruchem ekologicznym w drugiej połowie XX wieku. Jeżeli firma może być osobą prawną, dlaczego nie może nią być rzeka? Wydawało się to jednak niedorzeczne aż do momentu, kiedy kilka państw zdecydowało się na przełamanie konwencji i wprowadzenie przepisów realnie przyznających rzece – a raczej reprezentującym ją opiekunom – prawo do występowania w sprawach sądowych w jej imieniu.
Dlaczego rzeki potrzebują praw?
Zwolennicy nadawania rzekom podmiotowości prawnej argumentują, że dotychczasowy model opiera się głównie na ograniczeniach administracyjnych i karach finansowych. Gdy podmiot zanieczyszcza rzekę można go ukarać, ale proces dowodzenia jest długi i skomplikowany. W efekcie niszczycielskie działania postępują, a ekosystemy nie potrafią się same obronić. Wdrożenie osobowości prawnej zapewnia rzece – przez wyznaczonych opiekunów, najczęściej reprezentujących organizacje społeczne możliwość wnoszenia powództw, domagania się zadośćuczynienia i blokowania inwestycji szkodzących środowisku wodnemu. Wcześniej taką inicjatywę mógł podjąć jedynie urząd bądź prokuratura, kierując się interesem publicznym, lecz często brakowało determinacji i precyzyjnych procedur.
Krytycy twierdzą, że wystarczy mocniej egzekwować istniejące przepisy. Jednak doświadczenia uczą, że w starciu z wielkim kapitałem lub skomplikowanymi układami prawnymi natura zwykle przegrywa.
Przykład Nowej Zelandii: Precedens rzeki Whanganui
Jednym z najbardziej znanych przypadków jest Nowa Zelandia i tamtejsza rzeka Whanganui. To malownicza, trzecia co do długości rzeka wyspy. Przez stulecia toczyły się spory prawne wokół jej wykorzystywania – od praw do rybołówstwa, po dyskusje związane z budową elektrowni wodnych. Traktat z Waitangi, podpisany w XIX wieku między rdzenną ludnością a koroną brytyjską, stał się zarzewiem wielu konfliktów o status rzek i lasów.
W końcu, w 2017 roku, doszło do przełomowego orzeczenia i Whanganui uznano za podmiot posiadający pełnię praw. Zapewniono jej „głowę” w postaci wyznaczonych opiekunów, reprezentujących interesy rdzennych Maorysów i rząd. Powołano specjalny fundusz na rzecz regeneracji ekosystemu, a w przypadku naruszenia dóbr rzeki – można formalnie wnosić roszczenia sądowe.
Precedens jest określany mianem kamienia milowego w Earth Jurisprudence. Niektórzy traktują to wydarzenie jak rewolucję prawną, inni – jak symboliczne potwierdzenie istniejącej duchowej więzi Maorysów z naturą. Ciekawym efektem tej decyzji była większa integracja społeczności lokalnych, bo wspólny status rzeki jednoczy mieszkańców we wspólnej misji.
Indie: Ganges i Yamuna
W Indiach Ganges oprócz szlaku wodnego jest najświętszą rzeką hinduizmu. Ten mitologiczny wymiar sprawia, że każda decyzja dotycząca Gangesu ma znaczenie symboliczne. W 2017 roku indyjski sąd w regionie Uttarakhand uznał dwie najważniejsze rzeki kraju, Ganges i Yamunę, za „podmioty”. Nadano im w ten sposób osobowość prawną, co teoretycznie umożliwia występowanie w sądach w obronie własnych interesów.
Jednak okazało się to wyzwaniem. Ganges przepływa przez wiele stanów Indii, każdy z odmienną administracją i polityką. Ponadto w dolinie rzeki żyją setki milionów ludzi, i to komplikuje zarządzanie i egzekwowanie nowego statusu prawnego. Pojawiły się wątpliwości: kto reprezentuje Ganges, skoro region różni się kulturowo i politycznie? Który sąd jest właściwy, gdy rzeka przechodzi przez różne obszary i stany?
Jednak w wymiarze symbolicznym był to duży krok. Indyjskie media szeroko komentowały orzeczenie, a organizacje pozarządowe podjęły próby wnoszenia skarg w imieniu rzek.
Czy nasza Odra również ma szanse na takie zmiany? Przykłady Nowej Zelandii oraz Indii opisał National Geographic. Przy okazji wspomniano, że pojawił się pomysł nadania praw Odrze. Inicjatywa powstała po katastrofie ekologicznej w 2022, kiedy w rzece znaleziono tysiące śniętych ryb.
Kwestie prawne i legislacyjne
Każdy kraj ma odmienny system prawny, inne definicje dóbr publicznych, różnorodne podejście do ochrony przyrody. Kłopot pojawia się, gdy rzeka płynie przez granice. Jeśli w jednym kraju uchwali się dla niej osobowość prawną, a w drugim pozostaje klasycznym zasobem, pojawiają się kolizje. Trudno w takiej sytuacji prowadzić postępowania sądowe transgraniczne i wymagać poszanowania jej statusu w innym systemie prawnym.
Pojawia się też aspekt polityczny. Wielkie inwestycje w hydroenergetykę (tamy i zapory) budzą sprzeciwy organizacji przyrodniczych. Gdyby rzece przyznano osobowość prawną, mogłaby zablokować budowę tamy, pozywając inwestora za potencjalne zniszczenia środowiskowe. Koncepcja więc zyskuje zwolenników w środowiskach proekologicznych, a zarazem budzi opór lobby przemysłowego.
Społeczne implikacje
To rewolucja w świadomości mieszkańców dolin rzecznych. Często to lokalne społeczności – rybacy, rolnicy, rdzenny lud – wspierają taką zmianę. Społeczności mają legitymację, by przed sądem domagać się odpowiedzialności za zanieczyszczenia. Mają też realny argument przeciw potencjalnym planom przegradzania nurtu lub odwracania biegu wody dla celów gospodarczych. Dla aktywistów to symbol walki z ideą, że natura jest jedynie surowcem. Zarazem rodzą się pytania o to, kto finalnie decyduje w sprawie rzeki.
Co istotne, nadanie rzece praw wcale nie musi oznaczać zamykania jej dla człowieka. Raczej kładzie nacisk na poszanowanie integracji ekosystemu, tak aby działalność gospodarcza nie dewastowała podstawowych funkcji biologicznych.
Ograniczenia i krytyka koncepcji: czy to nie przesada?
Prawnicy i politycy stawiają pytanie, czy rzeka, która nie posiada świadomości, powinna mieć takie uprawnienia. Gdzie tu granica? Czy za chwilę las, góra albo cały ocean też zyska status bytu prawnego? Obiekcje rodzą się z przeświadczenia, że prawo tworzono w celu regulowania relacji między ludźmi.
Ponadto pojawiają się obawy o wolniejsze tempo rozwoju: firmy budujące infrastrukturę hydrotechniczną czy elektrownie wodne mogą mieć utrudnione zadanie, bo rzeka wystąpi z roszczeniem o ochronę swojego koryta, a sądy będą przyznawać jej rację. Niektórzy uznają to za ograniczanie suwerenności gospodarczej i stawianie na piedestale ekosystemu wbrew priorytetom społeczeństwa.
Sceptycyzm najczęściej jest skutkiem niedomówień. W praktyce nikt nie nadaje rzece możliwości bycia „człowiekiem” w pełnym znaczeniu. Otrzymuje raczej specjalny status zbliżony do statusu korporacji lub fundacji.
Innowacje w ochronie rzek – podmiotów
Aby rzeka z osobowością prawną mogła skutecznie korzystać ze swoich przywilejów, potrzebne są narzędzia monitorowania i wykrywania zagrożeń w czasie rzeczywistym. Dzięki systemom czujników i analiz big data można śledzić przepływ, poziom zanieczyszczeń i stan ekosystemu w sposób ciągły. Drony i satelity dostarczają zdjęć. Następnie algorytmy sztucznej inteligencji przetwarzają je. Gdy system wykryje naruszenia, może wysłać powiadomienie do reprezentantów rzeki.
Inteligentne systemy ostrzegają lokalne wspólnoty przed zanieczyszczeniami i suszami. Mogą też generować raporty do sądów w sprawach spornych. Wyobraźmy sobie sytuację, gdzie zaawansowany model hydrologiczny stwierdza, że nadmierna eksploatacja wód przez zakład przemysłowy obniża poziom wody i niszczy tarliska ryb.
Oczywiście to wymaga stabilnych inwestycji w infrastrukturę cyfrową i kadrę specjalistów. Bez zaplecza same przepisy nie będą miały dużego przełożenia.
Przyszłość prawa dla rzek: wizja globalna
Koncepcja nadawania rzekom osobowości prawnej zyskuje uznanie w różnych zakątkach świata, jednak wdrażanie jej różni się w zależności od lokalnego prawa, kultury i warunków gospodarczych. Dla państw, gdzie rzeki to dziedzictwo kulturowe i podstawa istnienia rolnictwa, ta koncepcja brzmi obiecująco. Także w krajach rozwiniętych intensywna urbanizacja i przemysł wywierają silny nacisk na ekosystemy rzeczne.
Nie da się jednak ukryć, że większość światowych gospodarek stoi jeszcze daleko od tak odważnych zmian. Wiele podmiotów boi się rosnących ograniczeń inwestycyjnych i pozwów. Gdyby Amazonka otrzymała uprawnienia równe korporacjom, w każdej sprawie dotyczącej eksploatacji lasu deszczowego lub zasobów wodnych mogłaby „pozywać” wycinających puszczę i zanieczyszczających nurt. Dla jednych to brzmi logicznie, dla innych – jak utopia. Wraz z narastającymi problemami klimatycznymi, rośnie moralna i prawna presja na rządy. Po więcej ciekawych treści zapraszamy na bloga dafi.pl.